01.10.2016 |  licencja CC-BY-SA, Uznanie autorstwa na tych samych warunkach

1. Poniższe uwagi stanowić mają swego rodzaju wprowadzenie w problematykę kwerend archiwalnych, przewidzianych w projekcie badawczym jako ważny element procesu badawczego, mający skutkować poszerzeniem zakresu wykorzystywanych źródeł pisanych oraz wzbogaceniu zasobu faktograficznego i katalogu możliwości czy propozycji interpretacyjnych.

2. Chęć (i przydatność) ich przedłożenia wynika z kilku spostrzeżeń. Przede wszystkim (i to już wyjaśnia samo sformułowanie tytułu mojego wystąpienia, pozornie odległego od tematyki projektu badawczego), wszyscy główni wykonawcy i prawie wszystkie osoby bezpośrednio zaangażowane są historykami sztuki i zabytkoznawcami, nie zaś np. historykami, dla których archiwum jest naturalnym niejako miejscem pracy naukowej, pierwszym i najważniejszym zasobem źródeł poddanych analizie, weryfikacji, interpretacji, itd. Przy tym, większość tych osób to pracownicy i absolwenci Instytutu Zabytkoznawstwa i Konserwatorstwa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Ponadto, istniejące na Wydziale Sztuk Pięknych i w Instytucie Zabytkoznawstwa i Konserwatorstwa studium muzeologii i muzealnictwa wyraźnie skoncentrowane było i jest w dalszym ciągu na problematyce artystycznej, na niekorzyść innych rodzajów i gatunków muzeów. Ta jednostronność była tym bardziej widoczna u początków akademickiego zainteresowania muzeologią w Toruniu; stopniowo łagodzona poprzez poszerzanie pola badawczego, nie została do końca przezwyciężona.

Rezultatem jest podejmowanie problematyki z zakresu muzeologii i muzealnictwa przez osoby, których warsztat badawczy oparty jest przede wszystkim na metodologii historii sztuki, jedynie w mniejszym czy większym stopniu, bardziej lub mniej systematycznie uzupełniony o rezultaty refleksji metodologicznej czynionej w obrębie innych nauk humanistycznych (zatem nie tylko historycznych). Ponadto, wielu z nas aktywnie uprawia historię sztuki i zabytkoznawstwo, nie tylko obok, czy na marginesie muzeologii i historii muzeów, ale wręcz w głównym nurcie swojej aktywności naukowej, zawodowej.

W przedłożonych tutaj uwagach zawarte są spostrzeżenia i doświadczenia autora, może nie tak znowu jednostkowe, przecież sporadyczne i niesystematyczne (porównując z moim tzw. całokształtem działalności badawczej – całkowitą aktywnością badawczą).

3. Dla historyka sztuki i zabytkoznawcy (także dla archeologa, etnografa etc.) źródła pisane mają wartość dodatkową, uzupełniającą, aczkolwiek nierzadko bardzo ważną dla prowadzonych analiz i formułowanych hipotez. Źródłem podstawowym, prymarnym pozostaje (winien pozostawać, o ile badacz nie zajmuje tylko pozycji teoretycznych, dla których zabytek jest tylko bardziej lub mniej przydatną egzemplifikacją problemu, pretekstem, a nie punktem wyjścia i centrum problemu) sam zabytek w jego złożonej strukturze materialno-technologiczno-formalno-semantycznej.

Narzędzia badawcze historyka sztuki zostały wykształcone celem dokonywania odpowiedniej krytyki źródła materialnego – dzieła sztuki, jego wartościowania i jego interpretacji. Z reguły nie posiada on (historyk sztuki) natomiast odpowiedniego warsztatu służącego właściwej krytyce źródła pisanego, na co składa się choćby procedura określenia rodzaju dokumentu, identyfikacji jego autora, nadawcy i adresata, celu jego wykonania, towarzyszących okoliczności, także falsyfikacji.

Oczywiście, dobrze wykształcony humanista nie jest całkowicie – już na starcie – bezradny po przekroczeniu progów archiwum i podczas pierwszych prób czytania dawnych tekstów. Pomocna jest nabyta już podczas studiów umiejętność krytycznego czytania i analizowania różnych tekstów, oddzielania faktów i formułowanych ocen, określania i precyzowania intencji autora/nadawcy/wydawcy, umiejętność niezbędna podczas każdej pracy z tekstami naukowymi, pozostawionymi przez swoich poprzedników.

4. Historyk sztuki i zabytkoznawca – poza pewnymi wyjątkami – nie zostaje podczas swych studiów uniwersyteckich przygotowany do podjęcia samodzielnej kwerendy archiwalnej. (Do takich wyjątków można zaliczyć sporadyczne ćwiczenia wykorzystujące specyfikę środowiska archiwalnego czy też ukierunkowanie przez prowadzącego profesora/wykładowcę podczas realizacji zadania w ramach seminarium niższego lub wyższego.) Skutkuje to często niechęcią do prowadzenia kwerend archiwalnych. Wielu historyków sztuki zdobywa umiejętności poruszania się po archiwum i korzystania z jego zasobów w postaci przypadkowej i na poły amatorskiej.

Rozpoczynając badania w zasobach źródeł pisanych należy zatem w stosunkowo krótkim czasie przyswoić sobie podstawowe terminy archiwalne, język, jakim posługują się archiwiści oraz przyjęty przez nich system kwalifikacji.

Ułatwieniem oczywiście są wszelkiego rodzaju publikowane przewodniki i katalogi, a przede wszystkim inwentarze zasobów archiwalnych. Różna jest jednak dokładność i szczegółowość owych inwentarzy, w zależności od czasu ich sporządzenia i w zależności od samego archiwum, przechowującego dane zespołu akt. (Zdarzają się też, co w końcu oczywiste, także błędy w tych opracowaniach.)

Archiwa posiadają różną organizację wewnętrzną nie tylko z powodu różnorodności personelu, jego wykształcenia i proweniencji (temu można by zaradzić), ale przede wszystkim z uwagi na wysoce zindywidualizowany charakter zasobów poszczególnych instytucji archiwalnych. Każde archiwum jest pod tym względem inne, a podobne w tym do muzeów, różniąc się zatem od znacznie łatwiej poddających się standaryzacji bibliotek. Braków w zasobie archiwalnym (dotkliwie uwidocznionym choćby przez nadawaną pierwotnie numerację, lub przez proste porównanie dat wytworzenia) nie da się już uzupełnić (jak choćby przez sprowadzenie innego egzemplarza książki); jakże często brakuje poszytów obejmujących konkretnie nas interesujący przedział czasu, przy czym konstatujemy zachowanie akt pochodzących z sąsiednich lat…

Różny jest w archiwach, nawet porównywalnych pod względem charakteru zasobu źródłowego, układ materiału, segregacja i klasyfikacja akt. Wynika to z doświadczeń i kwalifikacji archiwisty, czasu dokonywanych przez niego prac porządkowych, miejscowej tradycji, wreszcie – co bardzo istotne – tradycji pierwotnego zasobu archiwalnego, skąd źródła pochodzą i przyjętej tam strategii gromadzenia i systematyzacji. Jeszcze silniej uwidacznia się ten proces w archiwach publicznych (państwowych), np. przekształconych – metodą kontynuacji – z archiwów miejskich; pewne zwyczaje segregowania i nazywania, nadane we wczesnej nowożytności, w okresie staropolskim, trwają nieraz do dzisiaj.

Podobnie jak w muzeach, także w archiwach przechowywane są często jednostki archiwalne, które znalazły się tam zupełnie przypadkowo; charakter zasobu nie tłumaczy obecności materiałów o proweniencji zdecydowanie odległej. Bez dogłębnej znajomości dziejów i zasobów tego konkretnego archiwum trudno byłoby domniemywać takiej ich obecności. Nie pozostaje to bez skutku na szerokość i czasochłonność planowanych i prowadzonych kwerend.

Nie do przecenienia przeto jest życzliwość i uczynność archiwisty, który stać się może niezastąpionym przewodnikiem w prowadzonych poszukiwaniach. Podobnie jak wiele zależeć może od postawy kustosza zbiorów rysunku czy grafiki dużego muzeum…

5. Podczas pobytu w archiwum – podobnie jak i w muzeum – można przypadkowo trafiać na bardzo ciekawe materiały, odbiegające jednak od zasadniczej tematyki badawczej, której podjęcie i rozpatrywanie stało się impulsem do złożenia wizyty w archiwum. Pokusy podobne do wizyty w muzeum czy ujawniające się podczas przeglądania katalogów bibliotecznych (zwłaszcza tych tradycyjnych, kartkowych). Tylko dzięki życzliwości archiwistów oraz przy pomocy sporządzanych przez nich inwentarzy mogłem wyzyskiwać różne materiały źródłowe, pochodzące zarówno z akt miejskich (jak recesy III Ordynku), akt cechowych (księgi mistrzowskie, czeladnicze, uczniowskie, protokoły spotkań kwartalnych, listy urodzenia), akt rządowych (korespondencja i dokumenty kasacyjne kościołów katolickich; pozwolenia na prace wykonawcze, także konserwatorskie, umowy i kosztorysy), akt kościelnych (inwentarze kościołów i klasztorów, akta wizytacyjne); liczne materiały ikonograficzne (plany, projekty, rysunki, szkice, inwentaryzacje, fotografie etc.).

Nie muszę dodawać, że jak każda praca źródłowa, badanie źródeł pisanych – obok wszystkich umiejętności oraz szczęśliwych uwarunkowań – wymaga cierpliwości i pokory. Obok nieocenionej pomocy w prowadzonych badaniach potrafi być też źródłem szczerej satysfakcji, choć trzeba na nią rzetelnie zapracować.

Michał F. Woźniak



Print Friendly, PDF & Email

Redaktor

Dodaj komentarz