Wystawa heraldyczna została zorganizowana pod koniec października 1894 roku przez Towarzystwo Naukowe (Gesellschaft für Literatur und Kunst) w tamtejszym Muzeum Prowincjonalnym, z okazji 10-lecia istnienia gmachu muzealnego.
Jak pisał autor obszernej relacji, historyk i krajoznawca Gustaw Manteuffel, „Dzięki poważnym pracom mężów naukowo wykształconych, zaprzestała już od lat wielu heraldyka służyć wyłącznie za pole do bezmyślnych, bezkrytycznych popisów pyszałkowego dyletantyzmu na cześć i chwałę zaimprowizowanych częstokroć praszczurów”. A dalej: „To też nic dziwnego, że w ciągu ostatnich lat 25-ciu, heraldyka i sfragistyka występowały już nie tylko na wystawach historycznych, wystawach starożytności oraz przemysłu artystycznego, ale poczęto urządzać na Zachodzie wystawy poświęcone wyłącznie heraldyce”. W nurt ten spisywała się ekspozycja w Mitawie.
„Nie brakło wystawców ani z Wiednia, ani z Berlina, Hanoweru, Hamburga, Lipska, Grietyngi, Hejdelberga, Norymbergii, Monachium, a nawet z Szwajcaryi i z Czech. Z firm krajowych napotykaliśmy na tej wystawie, obok kilku miejscowych mitawskich, także: ryskie, rewelskie i jurjewskie. Dostrzegliśmy również parę nazwisk wystawców prywatnych z Petersburga, a kilkanaście z prowincyi nadbałtyckich. Licznych dokumentów heraldycznych dostarczyły archiwa krajowe prywatne, a przedewszystkiem archiwa rycerstwa kurlandzkiego z Mitawy i inflanckiego z Rygi, estońskiego z Rewia i ozylijskiego z Arensburga. Innych przedmiotów najrozmaitszych, a odnoszących się do tejże gałęzi wiedzy, nagromadzono z odwiecznych zakrystyi i muzeów miast głównych nadbałtyckich.
Katalog wystawy wylicza numerów 2318, z których nie mało składa się z kilku, kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu okazów. Całość świadczy o cywilizacyjnem i kulturalnem znaczeniu nietylko dawnych Inflant i Kurlandyi, ale i dawnej Rzpltej polskiej, z której imieniem spotykamy się tutaj dosyć często”
W dalszej części autor szczegółowo opisał najważniejsze okazy opatrując ją pasjonującymi komentarzami historycznymi, w tym dokumenty i archiwalia, okazy sfragistyczne i odbitki galwanoplastyczne pieczęci, numizmaty, medale, księgi, tabele genealogiczne.
Jak pisał dalej Manteuffel: „Najsłabszą stroną tej wystawy była strona dekoracyjna, na czem zresztą wartość naukowa całości nic zgoła nie straciła. Zastanawiać wszakże musiała widzów, bardziej wykształconych, ta okoliczność, że niewybredni sprawozdawcy dosyć nieudolnie na ogół redagowanych dzienników nadbałtyckich, właśnie tą stroną dekoracyjną pouczającej i nader udatnej wystaw y heraldycznej mitawskiej tak dalece zdawali się być olśnieni, że niemal wyłącznie jej opisami łamy odnośnych dzienników pozapełniali”.
„Kończąc to pobieżne sprawozdanie, pisał dalej autor, wyznać musimy, że wystawa heraldyczna mitawska była nader pouczającą, bo dla każdego, co pragnął odnieść z niej korzyść, przedstawiała oczywiście wielką moc materyału naukowego. To też należy się najszczersze uznanie dla prezesa Sekcyi heraldyczno-sfragistycznej kurlandzkiego Towarzystwa naukowego, Aleksandra bar. Rahdena, iście niezmordowanego pracownika w tej gałęzi wiedzy -że, urządzając pouczającą wystawę mitawską, upamiętnił w sposób najodpowiedniejszy jubileusz dziesięcioletniego istnienia Sekcyi, której dzielnie przewodniczy od dnia jej założenia”.
Źródło:
- Gustaw Manteufel, Echa z wystawy heraldycznej w Mitawie, odbitka z „Biblioteki Warszawskiej”, tom 253, strony 340-366
[ato]